Birma (Myanmar) cz.3 Pyin Oo Lwin & Hsipaw
Kończymy nasz pobyt w Bagan. O ósmej rano wsiadamy w „OK” busa i ruszamy na północ do miasta kwiatów czyli Pyin Oo Lwin. Przejeżdżamy przez Mandalay i o 16.00 jesteśmy na miejscu. Nasz „Orchid Hotel” znajduje się w pobliżu głównej drogi. To kompleks kilku postkolonialnych budynków, jest klimatycznie (prawie jak w Nałęczowie). Wieczorem robi się zimno, zakładamy czapki i cieplejsze ubrania.
Pyin Oo Lwin słynie ze swojego ogrodu botanicznego i licznych sprzedawców krzewów i drzewek ozdobnych. Rano po śniadaniu bierzemy hotelowe rowery i ruszamy na zwiedzanie miasteczka. Można tu spotkać wiele postkolonialnych budynków jest też stary anglikański kościół i dorożki.
Ogród botaniczny to taki nasz „Park Łazienkowski” tylko trochę większy, z dużym jeziorkiem, wieżą widokową, lasem bambusowym, basenem, restauracjami. Nazywa się „Mingalar Par”.
Bardzo przyjemnie spaceruje się w ogrodzie orchidei, w którym możecie również znaleźć muzeum motyli. Całe rodziny przyjeżdżają tutaj na pikniki.
Nam najbardziej spodobała się kolekcja skamieniałych i częściowo wypolerowanych drzew tzw. petrified wood. Ich wiek szacuje się od 5 – 15 mln. lat 🙂
Perełką są tutaj, żyjące na wolności, czarne łabędzie.
Alternatywą jest objechanie miasteczka w poszukiwaniu zabytków architektury czyli postkolonialnych domów. Można poprosić gospodarzy i zwiedzać takie domy również wewnątrz. W hotelu poznaliśmy sympatyczną parę ze Szwajcarii Nadię i Stevena. Szybko decydujemy się na dalszą wspólną podróż 🙂
Dwa dni w Pyin Oo Lwin i ruszamy w góry na wieś – do Hsipaw. Największą frajdą jest przejazd birmańską koleją i podziwianie widoków ze starego żelaznego mostu. Pociąg tak się buja jak łódka na morzu 🙂 W oddali widać przełęcz i olbrzymią metalową konstrukcję. Przed mostem pociąg staje, mamy wrażenie jakby maszynista zastanawiał się czy chce ryzykować dalszą jazdę. Bardzo wolno przejeżdżamy na drugą stronę, oddychamy z ulgą 😉
Hsipaw to taka duża wioska z kilkoma hotelikami. Sporo osób przyjeżdża tutaj na trekingi po polach ryżowych. Jako,że jest akurat sezon na orkę odpuszczamy sobie treking i idziemy nad wodospad i do ciepłych źródeł.
Po kilkukilometrowym spacerze mamy ochotę na kąpiel w termach. Ku naszemu zaskoczeniu termy to w rzeczywistości mała sadzawka, którą mieszkańcy Hsipaw traktują jak ciepłą wannę. Myją się w niej i piorą ubrania. Gorące źródła są tutaj wykorzystywane bardzo praktycznie 🙂 Zostaje nam letni prysznic w hostelu u “Mr. Charlsa”.
W naszym odczuciu Hsipaw można sobie odpuścić, chyba, że ktoś nie widział jeszcze zielonych pól ryżowych.
Koszty:
Nocleg (pokój 2 osobowy) ze śniadaniem w Pyin Oo Lwin “White Orchid” (Nan Myaing Hotel) – 18$. Ogromny pokój z łazienką i z kominkiem, niestety nie używanym.
Bardzo ciekawym miejscem noclegowym jest “The Golden Gate”, w którym jest dom z gliny.
Nocleg (pokój 2 osobowy) ze śniadaniem w Hsipaw “Mr. Charles” – 14$. Malutki pokój bez łazienki.
Kolejna destynacja to Inle Lake 🙂
Garlic
Zapraszamy do naszego sklepu: www.momaspiral.com